Warszawa, Praga-Południe - 2011.07.27
Zdjęć z Parku Skaryszewskiego będzie przybywało co jakiś czas. Nie będą wstawiane chronologicznie. Czasem będą to zdjęcia bieżące, czasem wyciągnięte z mojego „archiwum”.
Na zdjęciach będą się powtarzały też te same miejsca, ale w różnych porach roku, a nieraz tylko dnia. Teren parku jest tak różnorodny, i tak bardzo różnie prezentuje się w zależności od pory roku, że tematów nie zabraknie.
Park Skaryszewski jest moim naj....
Najładniejszym, najbliższym „sercowo” i geograficznie, najbardziej relaksującym, najchętniej odwiedzanym.
Dużą rolę w tych wszystkich „naj” odgrywają wspomnienia spacerów (jeszcze w wózku – słabo ale pamiętam) z rodzicami i siostrą, pierwszych „poważnych” wypraw rowerowych z ojcem (dotarcie z podwórka przy Rondzie Wiatraczna do parku, jazda po parkowych alejach i powrót do domu, był dla pięciolatka na rowerku typu „bobo” bardzo poważną wyprawą), imprezy sportowe na „Drukarzu” (najbardziej utkwiły mi w pamięci zawody łuczników), spotkania z „dziką” fauną”. Spędzając większość czasu „na podwórku” gdzie królowały psy, koty, gołębie, wróble, synogarlice, wrony i kawki spotkanie z taką „dziczyzną” jak jeże, wiewiórki, krety, myszy, raki, kaczki krzyżówki, łabędzie (na Jeziorku Kamionkowskim) bobry a w godzinach wieczornych nawet sowy i nietoperze było dla mnie bardzo ciekawe. Czasami w kanałku przepływającym przez Bulwar St. Augusta albo w Jeziorku Kamionkowskim, jakaś większa ryba wykonała efektowne salto nad powierzchnią wody. W pierwszej połowie lat 80-tych ubiegłego stulecia, podczas romantycznego :-), niedzielnego spaceru z moją „love” :-) natrafiliśmy w muszli koncertowej (wtedy to jeszcze nie była muszla tylko raczej betonowa półobręcz) na występ zespołu BAJM. Piosenki, które wtedy zapamiętałem to: Piechotą do lata, W drodze do jej serca.
Kiedy córka była dzieckiem, takie wyprawy się powtórzyły.
W części pierwszej prezentuję zabytkową kapliczkę (trochę kontrowersyjną w kształcie – mi się podoba).
Zbudowana została według projektu architekta Janusza Alchimowicza. Do budowy użyto betonu zabielonego wapnem. Kapliczka ta odbyła w 1937 roku dosyć daleką podróż – do Paryża. Ustawiono ją przed polskim pawilonem na wystawie "Sztuka i Technika". Brała też udział (przed wybuchem II Wojny Światowej) w konkursie Instytutu Propagandy Sztuki. Autor zdobył nagrodę, trudno mi jednak ustalić w którym przypadku.
W okresie okupacji konstrukcja kapliczki umożliwiła wykorzystanie jej jako skrzynki kontaktowej praskiego ruchu oporu. Nad niszą znajduje się pusta przestrzeń. Łączniczki, podczas prac porządkowych pozostawiały i odbierały z niej meldunki, korespondencję. Po zakończeniu działań wojennych, kapliczka stała się miejscem spotkań byłych członków Armii Krajowej. Wykorzystywano to miejsce głównie na nieoficjalne obchody rocznicowe wybuchu Powstania Warszawskiego. Spotkania takie odbywały się ostatniego dnia lipca (tak więc temat nawet trochę na czasie).
Tego dnia padał deszczyk. Akurat miałem wolne, więc na rower i wio...
Lubię w takich warunkach robić zdjęcia, zawsze wtedy ładnie wychodzi zieleń, i nie ma problemu „ze Słońcem”, „pod Słońce”.
Na powyższym zdjęciu można zauważyć, że wizerunek Matki Boskiej co jakiś czas ulega zmianie.
Na zdjęciu pod linkiem http://varszavka.blogspot.com/2010/03/to-nie-jest-rakieta.html obrazek w niszy kapliczki jest podobny, jednak nie ten sam.
A na zdjęciu http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/b6/Kapliczka_w_Parku_Skaryszewskim_Warszawa.jpg widać całkiem inny obrazek, wyrzeźbiony w drewnie.
Na moim zdjęciu widoczna jest jeszcze karteczka wciśnięta pod obrazek. Aż się zacząłem zastanawiać, czy to znowu jakaś łączniczka nie zostawiła tajnej korespondencji :-).
Korciło mnie zobaczyć co to jest, jednak ostatecznie tego nie zrobiłem.
Zdjęcie krzyża zwieńczającego kapliczkę trochę mi się "poruszyło", ale co tam, już takie zostawiam.
Jak widać, kapliczka jest trochę "zapuszczona". Traci swoją biel i jeszcze jakiś "artysta" postanowił zostawić na niej pamiątkę swojej działalności.
O parku jako takim nie będę się rozpisywał, podam tylko link.
http://www.skaryszewski.pl
Według MSI, wchodzi w skład Kamionka.
też wolę robić zdjęcia w cieniu lub półcieniu :)
OdpowiedzUsuń1. Nigdy nie widziałem tej kapliczki, ale może to dlatego, że zwracałem uwagi no poboczne obiekty.
OdpowiedzUsuń2. Tak, w takich warunkach przyjemnie się foci, zwłaszcza takie zazielenione miejsca, tylko niestety zazwyczaj niebo przepala się maksymalnie jak tylko może...
3. Mi najbliższym sercu i pod względem położenia jest Park Szczęśliwicki.
Skaryszaka odkryłem stosunkowo późno, podobnie jak prawą stronę Wisły, na której nadal się gubię, ale już coraz mniej :-)
OdpowiedzUsuńA w Skaryszewskim uwielbiam rzeźby z lat trzydziestych i wodę w sporej ilości.
Moim parkiem "naj"... no właściwie mam dwa: Ujazdowski i park Rydza-Śmigłego. Z powodów różnych acz zbliżonych do podanych przez autora powyżej.
@Robert - przepalone niebo - dokładnie, nawet widać ten efekt na pierwszym zdjęciu.
OdpowiedzUsuń@Marcin - Park Ujazdowski to też moje wspomnienia eskapad z ojcem. A skoro takie wspomnienia to i park jest mi bliski :-). Natomiast Park Rydza-Śmigłego to wspomnienie wyprawy do Muzeum Ziemi. Pytanie - z kim i dlaczego tak miło wspominam? :-)
Wisien, to już tylko Ty wiesz :-)
OdpowiedzUsuń