O mnie

Moje zdjęcie
Warszawa, Mazowsze, Poland
Po prostu jestem.

poniedziałek, 27 maja 2013

GTWB LXVII Warszawska fontanna - Zostań z nami Panienko.

Warszawa, Praga Południe, Grochów, Rondo Wiatraczna - 2013.05.21

Początek tej historii to 01.III.1973 roku. Właśnie tego dnia rozpoczęła się budowa Universamu Grochów. Przez ponad cztery lata z ciekawością zaglądałem razem z ojcem za parkan otaczający budowę. 22.VII.1977 roku nasza ciekawość została zaspokojona. W obecności notabli z ratusza Universam Grochów otworzył swe podwoje.
W tej notce nie będzie już nic więcej o Universamie, będzie za to o tytułowej bohaterce - czyli o Panience przy Universamie.

Pierwotnie fontanna wyglądała inaczej. Od obecnego stanu różnił ją tylko jeden szczegół (pomijam roślinność, upływ czasu). Tylko jeden i aż jeden. W chwili oddania tego miejsca do użytku, nie było Panienki.

Centralny punkt fontanny był pusty. Niestety, nie posiadam żadnych zdjęć z tego okresu.
(Do poniższego zdjęcia jeszcze nawiążę w dalszej części wpisu.)


Razem z kumplami z podwórka często wykorzystywaliśmy fontannę do zabawy w berka. Ganialiśmy się po obrzeżach fontanny i rabat "przyklejonych" do niej oraz po pomoście (?) widocznym na zdjęciach poniżej. Kto z uciekających zszedł na trotuar, rabatę kwiatową (krzewów nie było) lub wskoczył do fontanny, automatycznie zostawał berkiem. Natomiast goniący łamiący tę zasadę, był wykluczany z zabawy.


Berek występował w dwóch odmianach: suchy, mokry. Nie było to uzależnione od tego czy w basenie fontanny znajduje się woda tylko od strumienia wody tryskającego z dyszy fontanny.


Kiedy fontanna była nieczynna obowiązywały zasady "berka suchego". Oznaczało to zwykłą ucieczkę przed berkującym, bez żadnych dodatków. Kiedy natomiast z dyszy fontanny tryskała woda (berek mokry) dochodził dodatkowy element. Każdy uciekający mógł wbiec na centralną część fontanny i stając w strudze wody uniknąć zberkowania. Podobne zasady obowiązywały w berku drewnianym, metalowym, szklanym. W każdej z tych odmian trzeba było uciekając dotknąć jakikolwiek obiekt lub jego element odpowiadający rodzajowi berka, aby uchronić się przed zberkowaniem. Czyli: w metalowym - bańka na śmieci (wtedy były to metalowe okrągłe kubły z klapą), metalowy fragment ławki, klamka przy drzwiach itp; w szklanym (najmniej popularnym) - szyba okienka piwnicznego, witryny sklepowej; w drewnianym - deska obramowania piaskownicy, drewniany fragment ławki, mogło też być rosnące drzewo (krzaki się nie liczyły) itp. Zdarzało się, że ktoś miał przy sobie coś drewnianego, metalowego i ujawniał to w momencie kiedy doganiał go berkujący. Wtedy dochodziło do poważnych :-) zawirowań pomiędzy uczestnikami zabawy. Niektórzy uznawali te akcesoria jako chroniące przed zberkowaniem, niektórzy nie. W takiej sytuacji, najczęściej przerywaliśmy zabawę w berka i rozpoczynaliśmy bardzo żywiołową zabawę (nieraz bardziej żywiołową niż sam berek) pod nazwą "Wy nie macie racji, to my ją mamy". W zależności od ilości uczestników, zabawa ta kończyła się po kilku minutach lub też kontynuowana była nawet dnia następnego. Ustalenia końcowe co do zasad berka były różne. Po pewnym czasie, kiedy zajęci innymi zabawami i grami zapominaliśmy co ustaliliśmy, sytuacja się powtarzała.

W tamtych latach fontanna żyła, pomimo braku Panienki. Niestety, nie pamiętam dokładnie kiedy Panienka pojawiła się na fontannie. Jednego jestem pewien - po otwarciu Universamu nie było jej.

Obecnie nie mogę powiedzieć, że to miejsce jest bezludne. Wręcz przeciwnie. Nadal dookoła fontanny jest duży ruch, jednak wygląda to inaczej. Kiedy ja bawiłem się tam w berka, dookoła na ławkach najczęściej siedziały kobiety z małymi dziećmi, po fontannie biegało stado dzieciarni. Teraz bardzo rzadko widuję dzieci na fontannie, na ławkach dookoła siedzą...
Ano siedzą. Kto zna to miejsce, ten wie kto teraz zajmuje ławki dookoła fontanny.

Na zdjęciu poniżej widoczna jest dysza wyrzutu wody.

Patrząc na zdjęcie poniżej mogę stwierdzić, że tak jak widać zniszczenia na fontannie, widać też zniszczenia na ludziach, którzy obecnie tam przesiadują.

Zdjęć dziennych tego miejsca mam dużo, niestety na wszystkich widoczna jest obecna publiczność.
Od kilku lat słyszę o zmianach czekających to miejsce. Niedawno trafiłem na artykuł sugerujący, że ten rok jest ostatnim przed mającymi nadejść zmianami. Postanowiłem więc uwiecznić to miejsce bez publiczności. Okazało się, że nawet w nocy nie jest to takie proste. Pierwsze zdjęcie zrobiłem punktualnie o godzinie 3:00. Pomimo tego na zdjęciu trzecim (wspomniałem wyżej, że jeszcze do niego nawiążę) widoczny jest jeszcze jeden z bywalców tego miejsca.
Właśnie ze względu na zapowiadane zmiany, wstawiam w tej notce tak dużo zdjęć.
Jak widać na zdjęciach, niebo na wschodzie robiło się coraz bardziej błękitne.

Na zakończenie prezentacji fontanny jeszcze dwa ujęcia z większej odległości.

Jedyna możliwość uchwycenia w kadrze fontanny i neonu Universam Grochów.
Godzina 3:28.


Teraz trochę mojej prywaty.
Udając się na sesję z Panienką, postanowiłem zabrać ze sobą ochronę. Powód - późna (można też powiedzieć wczesna) pora, sąsiedztwo całodobowego sklepu oferującego napoje orzeźwiające, bywalcy.
Na zdjęciu poniżej widoczna jest szefowa mojej ochrony. :-)

I na koniec szefowa razem z moimi dwoma wiernymi ochroniarzami. :-)

Na zakończenie jeszcze trochę o samej Panience.
Jak już pisałem wcześniej, nie pamiętam kiedy Panienka pojawiła się przed Universamem. Dużo trudności sprawiło mi też ustalenie kto jest jej twórcą. Tylko w magazynie WAW natknąłem się w artykule o Universamie na informację, że rzeźba została wykonana w pracowni Czesława Kozanowskiego. Nie udało mi się ustalić czy autor nadał rzeźbie jakąś nazwę. Panienka to nazwa nadana przez okolicznych mieszkańców.
Pomimo planowanych zmian, Panienka ma pozostać. Gdzie, w jakim otoczeniu, na razie też nie udało mi się ustalić.
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko powtórzyć - Zostań z nami Panienko.


Aktualizacja - 26.12.2015
Pojawił się artykuł o końcu działalności Universamu. Znalazłem w nim informację, że autorem "Panienki" jest Kazimierz Zwoliński a rzeźba nosi nazwę Poranek. Co ciekawe, autorem artykułu w magazynie WAW 1/2010 listopad (strona 82) oraz na portalu wyborcza.pl jest ta sama osoba - Cezary Polak. Natomiast portal twoja-praga.pl podaje nazwisko autora rzeźby - Kazimierz Zieliński.
Porównując "Panienkę" z innymi dziełami Kazimierza Zielińskiego, odnoszę wrażenie, że to on jest autorem.

Aktualizacja - 15.02.2016
Portal twoja-praga.pl potwierdził moje przypuszczenia.