O mnie

Moje zdjęcie
Warszawa, Mazowsze, Poland
Po prostu jestem.

środa, 31 lipca 2013

GTWB LXIX Ukryte szczegóły - 50 lat Żoliborza na Bielanach.

Warszawa, Bielany, ZET R-4 Żoliborz - Pingwinowo (ze względu na północne położenie na terenie Warszawy, dawna nazwa - Stacja Obsługi Tramwajów "Północ" im. S. Ostrowskiego) - 2013.05.18

W dniu otwarcia zajezdni, Warszawa podzielona była na siedem dzielnic. Prawa strona Wisły: Praga Południe i Praga Północ. Lewa strona Wisły: Mokotów, Śródmieście, Wola, Ochota i właśnie Żoliborz. Po zmianie podziału administracyjnego zajezdnia "Żoliborz" znalazła się na Bielanach.
W maju tego roku z okazji 50-lecia zajezdni Żoliborz zorganizowano dzień otwarty. Przy okazji podpięto też 105-lecie Warszawskich Tramwajów Elektrycznych. Zwiedzającym udostępniono fragment zajezdni oraz kilka technicznych, historycznych i współczesnych wagonów tramwajowych.

Wejście na teren zajezdni, w tle widoczne obiekty sąsiadującej z zajezdnią Ochotniczej Straży Pożarnej.
Ul. Zgrupowania AK Kampinos.

Na udostępnione wagony założono okolicznościowe tabliczki.
Wagon typu K nr tab. 445 (berlinka)

Wagon typu 13N nr tab. 407 (parówa, parówka, cyklop)

Jak napisałem powyżej, dla zwiedzających udostępniono tylko niewielki fragment zajezdni i właśnie na tym fragmencie znalazłem trochę ukrytych szczegółów.
Miejsce widoczne na poniższych siedmiu zdjęciach było odgrodzone tymczasowym płotem. Na szczęście dało się za płot wsunąć aparat fotograficzny. :-)
Elementy przystankowe.

Raj dla kolekcjonerów komunikacyjnych gadżetów. :-)

Elementy torowe.

Wypatrzyłem też szczegóły nie związane z tramwajami.
Moją uwagę zwróciła tajemnicza gałąź umocowana przy ścianie budynku.
Teren wzdłuż płotu oddzielającego zajezdnię od terenu Ochotniczej Straży Pożarnej.

Jest to wejście dla kotów.

Kawałek dalej znajdują się kocie domki.

Widziałem nawet jednego z mieszkańców tych domków, niestety nie zdążyłem zrobić mu zdjęcia.

A u strażaków za płotem grill.

Tylko rozpalić i grillować, nie martwiąc się o zagrożenie pożarowe. :-) .

Udało mi się również zobaczyć słynny "pingwinowy" basen. Chyba nie ma wśród warszawskiej braci tramwajarskiej osoby, która nie wiedziałaby o jego istnieniu.
W tle wycofane z ruchu liniowego wagony 13N.
Nie jest to zwykły basen p.poż.
Krzycholandia
Krzycholandia
Krzycholandia
raptus7771

Do odstawionych wagonów nie można było podejść. Można je było zobaczyć wychodząc poza teren zajezdni.
Poniższe zdjęcie pasuje do zeszłomiesięcznej akcji GTWb - "Okno".
Widok od strony ul. Książąt Mazowieckich.

Ostatnio wśród członków Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej obserwuję trend autobusowy. Tramwaje zeszły na drugi plan.
Wagon typu 13N nr tab. 795 (parówa, parówka, cyklop).

Tak ten wagon wyglądał w 2008 roku podczas parady tramwajów zorganizowanej z okazji 100-lecia Warszawskich Tramwajów Elektrycznych.
Warszawa, Praga Północ, Most Śląsko-Dąbrowski - 2008.04.05
Zastanawia mnie, dlaczego wagon który brał udział w paradzie tramwajów (co sugeruje, że był jednym z najlepiej zachowanych wagonów z filmem średnim), został doprowadzony do takiego stanu.


I jest tramwajowa notka akcyjna. :-)

wtorek, 30 lipca 2013

GTWB LXIX Ukryte szczegóły - Roślinność śródziemnomorska i co się kryje za szybką.

Warszawa, Praga Południe, Grochów, al. Waszyngtona

W alei Waszyngtona, jako ostatni przed Rondem Wiatraczna, stoi sobie niepozorny budynek jakich wiele można znaleźć nie tylko w Warszawie. Na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym.
Pierwsze zdjęcie prezentuje ten budynek od strony południowo-wschodniej. Na zdjęciu tym widoczny jest również element zastępczy akcji GTWb - wagon tramwajowy 120Na SWING nr tab. 3192 (wtajemniczeni wiedzą o co chodzi).
2013.07.27

Zostawmy jednak tramwaj w spokoju, niech sobie jedzie dalej. Bohaterem jest budynek, głównie jego ukryte szczegóły.
Na powyższym zdjęciu jeden z nich był już trochę widoczny, na poniższym zaczyna być widoczny drugi, który przewrotnie zaprezentuję jako pierwszy. :-)
Widok od strony wschodniej.

Aby szczegół ten zobaczyć dokładniej, trzeba przesunąć się bardziej na północ.

I już widać zapowiedzianą w tytule roślinność śródziemnomorską - oleandry.

Już od kilku lat obserwuję, jak krzewy te pojawiają się na balkonie wczesną wiosną i znikają jesienią.

Kilka dni temu miałem okazję poznać właściciela. Dowiedziałem się, że krzewy te mają osiem lat. W tym czasie były już kilkakrotnie przycinane.

Pomimo przycinania, stają się dla właściciela coraz większym problemem ze względu na rozrost. Doszło do tego, że właściciel szuka na nie kupca.
Północna strona budynku, widok w stronę ronda.

W przypadku znalezienia kupca, nie zamierza jednak rezygnować z dalszej uprawy oleandrów. Już przygotował nowe sadzonki z młodych pędów.
Przez te kilka lat, przyzwyczaiłem się do oleandrów na Wiatraku.

Czas na drugi szczegół.
Przenosimy się na południową stronę budynku.
2013.07.28

Jak widać po datowaniu zdjęć, tę serię wykonałem dzień później. Poniżej wyjaśnię dlaczego.

W tym miejscu notki muszę cofnąć się do wspomnień z dziecięcych lat.
Jak już kiedyś pisałem, od najmłodszych lat moim przewodnikiem po Warszawie był mój ojciec. Był on osobą głęboko wierzącą.
Podczas naszych wędrówek zauważyłem, że często uchyla czapkę (miał ulubioną czapkę oprychówkę, z którą się prawie nie rozstawał). Z czasem skojarzyłem ten gest ojca z mijanymi po drodze świątyniami, krzyżami, kapliczkami, miejscami pamięci. I wtedy pojawiła się zagadka. Ilekroć przechodziliśmy obok tego budynku, ojciec zawsze zachowywał się tak, jakbyśmy mijali jeden z takich obiektów, ja jednak niczego takiego nie widziałem (po południowej stronie al. Waszyngtona znajdowało się puste pole). Dopiero w wieku sześciu lub siedmiu lat zapytałem ojca, co jest powodem takiego zachowania. Zatrzymał się i kazał mi się przyjrzeć dokładnie budynkowi.

Maleńka kapliczka w ścianie budynku. W tamtych latach szybka była cała, ponadto wewnątrz wieczorami świeciła się żarówka. Zauważyłem to wszystko dopiero wtedy, kiedy pokazał mi ojciec.

Teraz wyjaśnię dlaczego nie zrobiłem wszystkich zdjęć jednego dnia.
Nie zawsze jest widoczna figurka znajdująca się za szybką. Jest to zależne od pogody, pory dnia. Najlepsza widoczność jest w jasne, bezchmurne dni, kiedy promienie słoneczne padają prostopadle do południowej ściany budynku. Bywają dni, kiedy nic nie widać i to z różnych powodów. Zbyt mało światła, w szybce intensywnie odbija się niebo.

Zdjęć kapliczki mam bardzo dużo wykonanych na przestrzeni kilkunastu lat, jednak zawsze było coś nie tak. Tym razem poświęciłem trochę czasu, aby utrafić na jak najlepsze oświetlenie.

Jeżeli ktokolwiek, kiedykolwiek miał wątpliwości czy wewnątrz kapliczki znajduje się figurka Matki Boskiej, to notka ta wątpliwości te rozwiewa.

Na zakończenie jeszcze dwa zdjęcia.
Widok z południowej strony al. Waszyngtona poprzez gałęzie jednej z lip, rosnących na całej długości tej ulicy.

Widok od strony południowo-zachodniej w stronę ronda.

Takie są "ukryte szczegóły" budynku przy al. Waszyngtona nr. 85.

środa, 24 lipca 2013

GTWB LXIX Ukryte szczegóły - Metalowe wróble schowane...

Do wymyślenia tematu "Ukryte szczegóły" zainspirował mnie pewien szczegół wypatrzony kilka lat temu. Pomysł na poprzednią notkę (Tajemnice cegieł piekarni Teodora Reicherta) zrodził się w mojej głowie o wiele później. Niniejszym realizuję pierwotny zamysł.

Ten szczegół, który skojarzył mi się z wróblem, jest naprawdę ukryty.
Pytanie brzmi - gdzie w Warszawie schowane są metalowe wróble?

Jeżeli komuś skojarzy się ten element z sikorką, gilem lub innym ptakiem, nie będę się spierał, że to wróbel. :-)

sobota, 20 lipca 2013

GTWB LXIX Ukryte szczegóły - Tajemnice cegieł piekarni Teodora Reicherta.

Warszawa, Praga Południe, Grochów.

"Solidne ceglane mury i wysmukły komin były dla Grochowa okresu międzywojennego takim samym symbolem dzielnicy, jak dla Starówki kolumna Zygmunta i Zamek Królewski."
Jerzy Kasprzycki, Korzenie Miasta (Tom III Praga).

Powyższy cytat odnosi się do budynków piekarni Teodora Reicherta. W pełni zgadzam się z autorem i dodam od siebie, że symbol ten jest nadal aktualny pomimo braku jednego z elementarnych szczegółów - komina.
W roku 1913 Teodor Reichert kupił działkę w okolicy obecnego Ronda Wiatraczna (które tak naprawdę rondem nie jest) nadając jej nazwę "Teodorówka".
Trzy lata później działka ta znalazła się w obrębie terenów przyłączonych do Warszawy. Dookoła Teodorówki zaczęło się robić coraz bardziej miejsko. Powstawały nowe warsztaty, fabryki, niektóre zakłady przenosiły się tu z lewego brzegu Wisły. Również budownictwo mieszkaniowe rozpoczęło ekspansję na nowych terenach Warszawy.
Wraz ze wzrostem zaludnienia, zwiększało się zapotrzebowanie na artykuły spożywcze. Małe lokalne piekarnie nie były w stanie zaspokoić zwiększonego popytu na pieczywo.
Powyższa sytuacja zainspirowała Teodora Reicherta do wybudowania dużej, nowoczesnej piekarni, dzięki której zostałby rozwiązany powyższy problem.
Szukając informacji na temat powstania piekarni, trafiłem na dwie różne daty - rok 1918 oraz 1928. Zastanawiałem się czym może być to spowodowane i doszedłem do wniosku, że prawdopodobnie w roku 1918 ruszyła pierwsza produkcja lecz rozbudowa piekarni trwała nadal do roku 1928. Zaznaczam, że jest to tylko moja teoria.
Cały kompleks składał się z trzech budynków. Od strony ul. Grochowskiej piętrowa część mieszkalna, następnie część produkcyjna oraz parterowa stróżówka. Pierwotnie część mieszkalna i produkcyjna znajdowały się na posesji Grochowska 101, stróżówka na posesji Wiatraczna 1. Obecnie cały kompleks, wraz z obiektami dobudowanymi w późniejszych latach znajdują się pod adresem Grochowska 224.
Wyroby piekarnicze Teodora Reicherta bardzo szybko zyskały popularność i uznanie, dzięki swej różnorodności i wysublimowanym smakom, ponieważ właściciel:
"Podobno zachwycał się każdym ziarnkiem zboża i mawiał, że to diament życia, który młynarz i piekarz powinni umiejętnie przerobić na brylant. Jeśli w szlifierni nie zdmuchuje się pyłu diamentowego do śmietnika, tak samo w piekarni nie wolno niczego marnować. Mąkę sprowadzał z najlepszych młynów, jak Słodowiecki Młyn Parowy Mayznera i Goldflama z ulicy Marymonckiej (stare nasze warszawskie powiedzonko brzmiało: „Delikacik z marymonckiej mąki")." (kolejny cytat z Korzeni Miasta Jerzego Kacprzyckiego.)
Dzięki ambicji i fachowości właściciela, jego piekarnia stała na równi z najlepszymi w całej Warszawie. Nie dziwi zatem jej ówczesna nazwa "Europejska".
Okres okupacji hitlerowskiej był dla Teodora Reicherta bardzo trudny. Ze względu na odmowę podpisania volkslisty (pochodził ze spolszczonej rodziny o korzeniach niemieckich), traktowany był przez władze okupacyjne jako wróg narodu niemieckiego. Pomimo przeciwności nie zaprzestał jednak produkcji. Co więcej, zaangażował się w działalność charytatywną. Bezpłatnie przekazywał pieczywo dla PCK.
Przed wybuchem Powstania Warszawskiego otrzymał od Rady Rzemiosła dokumenty cechowe do przechowania. Po zakończeniu działań wojennych dokumenty te wróciły do archiwum cechowego.
Teodor Reichert zginął w czasie powstania.

W roku 1947 uruchomiono państwową piekarnię Zakład nr 3.
Kontynuatorem do dnia dzisiejszego jest SPÓŁDZIELNIA PIEKARSKO-CIASTKARSKA .
Produkcję pieczywa w Teodorówce zakończono w roku 2007. Pozostał tylko sklep firmowy piekarni "Lubelska".
W tym roku sklep ten zlikwidowano.
Na zakończenie historii tego obiektu przytoczę pewną ciekawostkę.
Przed rokiem 1939 wielu mieszkańców Grochowa wyrabiało w domu ciasto. Następnie ciasto było dostarczane do piekarni i wypiekane w piecach. Nie wiem czy właściciel piekarni pobierał za to jakąś opłatę. Podejrzewam, że nie.

Dwa poniższe zdjęcia to już historia. W czerwcu tego roku ze względu na zagrożenie katastrofą budowlaną usunięto okrągły, ceglany komin.
Widok z Ronda Wiatraczna - 2012.09.18

Od strony ul. Wiatracznej znajduje się pamiątka z czasów ostatniej pożogi wojennej.
W roku 1944 podczas walk pomiędzy wojskami sowieckimi i ustępującymi siłami niemieckimi, w wyniku ostrzału artyleryjskiego uległa zniszczeniu konstrukcja dachu. Jeden z pocisków eksplodował na wschodniej ścianie części produkcyjnej.
Dach odbudowano natomiast ślad na ścianie uważam za jedną z najcenniejszych pamiątek tamtych wydarzeń na terenie Grochowa.
Na zdjęciu poniżej widoczne są stalowe opaski wzmacniające nieistniejący już komin.

Zanim przejdę do tytułowych tajemnic, najpierw kilka zdjęć prezentujących ślad po eksplozji pocisku artyleryjskiego.
2013.07.07




Mały prostokątny kominek po lewej stronie to miejsce gdzie jeszcze niedawno wznosił się komin ceglany.
Ze względu na ślad po pocisku cały kompleks nazywany jest "zabytkiem z blizną".


Już czas najwyższy ujawnić tajemnice cegieł tego obiektu.
Nie będzie nic o formie architektonicznej, o ciekawych elementach które można znaleźć na ścianach budynku - będzie tylko o cegłach.
Pierwotnie do budowy użyto dwóch rodzajów cegieł (być może jest to jakaś wskazówka odnośnie rozbieżności w datowaniu powstania piekarni).
Część produkcyjna zbudowana została z cegieł z radzymińskiej cegielni Marjanów S.K.

Poniżej zaznaczyłem część produkcyjną. W dalszej części notki prezentuję kolejne fragmenty zabudowy zgodnie z ruchem wskazówek zegara.

Kolejne cztery zdjęcia prezentują wschodnią ścianę (ul. Wiatraczna) części produkcyjnej.

Poniżej zaznaczona część mieszkalna do budowy której użyto cegieł bezmarkowych. :-)

Widok wschodniej strony części mieszkalnej w stronę ul. Grochowskiej (ul. Wiatraczna)

Rynna oddzielająca część produkcyjną (prawa strona) od części mieszkalnej (lewa strona).

Widoczne ubytki w licu wschodniej ściany części mieszkalnej. Do zamurowania okien użyto cegieł nie odbiegających wyglądem od reszty ściany.

Widok z Ronda Wiatraczna (narożnik ulic Grochowskiej i Wiatracznej)

Widok jakich w Warszawie nie brakuje. Tu był balkon. Okno balkonowe zostało częściowo zamurowane. Większość użytych do tego cegieł nie wyróżnia się niczym szczególnym.

Większość, ale nie wszystkie. Pomiędzy wspornikami balkonu użyto cegieł bardziej charakterystycznych. Są nawet szamoty.

Druga cegła od lewej strony - szamot C-S 2.

Druga cegła od prawej strony - szamot C-S 2.

Pierwsza cegła od prawej strony - cegła zagadka. Dopiero w domu na zdjęciach zauważyłem sygnaturę. Krój i wielkość czcionki przypominają mi sygnaturę mareckiej cegielni MARKI II, jednak nie jestem do końca przekonany.

Frontowa, południowa ściana (ul. Grochowska).
To właśnie tu pierwotnie mieścił się sklep. Na ścianie tej proszę zwrócić uwagę na zamurowane okienko na pierwszym piętrze oraz na rozdzielnię elektryczną na poziomie parteru.

Cegły użyte do zamurowania okienka odbiegają wyglądem od cegieł ściany.

Do wypełnienia ubytków pod rozdzielną elektryczną użyto cegły dziurawki szt. 3.

Poniższe zaznaczenie jest mało widoczne. To krótka czerwona kreska na dole zrzutu

Ta czerwona kreska to murek, pozostałość po dawnym obmurowaniu południowo-zachodniego podwórza pierwotnie należącego do Teodorówki. Pomimo tablicy "krawieckiej" wyraźnie widać, że składa się on z dwóch części. Część prawa z wnęką po hydrancie, zwężająca się ku górze, oraz część lewa z zawiasami po dawnej bramie południowej.

Lewą część uważam za bardzo interesującą. Pamiętam kiedy jeszcze była południowa brama, przez którą przejeżdżały samochody (czasami furmanki) dostawcze. Murek wyglądał wtedy tak jak teraz. Wszystko wskazuje na to, że uzupełnienie lewej strony murku nastąpiło zaraz po zakończeniu działań wojennych. Użyto do tego bardzo ciekawych (według mnie) cegieł.

DREGLIN. Cegielnia w Glinojecku.

Murek z Dreglinami - strona północna.

Z tej strony jeszcze wyraźniej widać jak przebiega granica pomiędzy Dreglinami (strona prawa) i cegłami bezmarkowymi (strona lewa).
Cegły z sygnaturą DREGLIN wypatrzyłem też na jednym z budynków na ul. Grodzieńskiej.

Widok od strony zachodniej wzdłuż ul. Grochowskiej.
Po prawej stronie murek z Dreglinami, za drzewem obecna, cofnięta brama, po lewej stronie pozostały mur otaczający południowo-zachodnie podwórze oraz część produkcyjna.

Poniżej zaznaczony mur po zachodniej stronie Teodorówki. Cegły bezmarkowe.
Żółte kropki pokazują pierwotny kształt podwórza południowo-zachodniego.

Mur ten był jedynym otynkowanym fragmentem całego kompleksu. Niestety, nie wiem czy od początku istnienia piekarni czy też został otynkowany później.

Od lewej strony: część produkcyjna, część mieszkalna, na pierwszym planie mur zachodni.

Poraz kolejny zaznaczona część produkcyjna.

Tym razem widok od strony zachodniej.

Na tej ścianie sygnatur MARJANÓW najwięcej jest widocznych na wysokości 3 - 4 metrów.

Na kolejnym zrzucie zaznaczony jest obiekt, który został dobudowany po wojnie.

Widok od strony ul. Grochowskiej (strona południowa).

Do budowy użyto jednolitych cegieł z oznaczeniami I/88 lub 88/I. W niektórych miejscach wygląda trochę jak 28/I jednak po dokładnej lustracji wydaje mi się, że wynika do z niedociśnięcia stempla.

Zaplątała się tu jedna cegła inna.

Wygląda trochę jak I/3 lub E/I.

Północna strona dobudówki.

Pora na kolejny ciekawy fragment kompleksu.

Pierwotnie ten obiekt był większy. Widoczna północna ściana została zbudowana o wiele później niż piekarnia. I to o tyle później, że nawet ja to pamiętam.

Do budowy użyto najprawdopodobniej cegieł z jakiejś rozbiórki. Na jednej z nich widoczne jest oznaczenie 10/.

Północna, obecna granica Teodorówki

Pierwotnie była to południowa ściana kolejnego obiektu w północnej części Teodorówki.
Od prawej strony:
pierwszy fragment - północna ściana opisana powyżej,
drugi fragment - prawdopodobnie zamurowane wejście do nieistniejącego obiektu,
trzeci fragment - południowa ściana nieistniejącego obiektu,
czwarty fragment - prawdopodobnie kolejne zamurowane wejście,
piąty fragment (z małymi otworami na górze) - równierz południowa ściana nieistniejącego obiektu.

Trochę to wszystko zawikłane, więc poniżej widok Teodorówki z roku 1945.
Zielono-czerwona linia - obecna, północna granica Teodorówki.
Część zielona - obecna północna ściana zmniejszonego obiektu.
Część czerwona - dawna południowa ściana nieistniejącego obiektu.
Fioletowy prostokąt - powojenna dobudówka (tu jej jeszcze nie ma).
Żółte kropki - nieistniejąca część muru zachodniego oraz brama południowa.


W tej części też znalazłem ciekawostkę.
Od lewej strony:
część pierwsza - nierówności wschodniego muru spowodowane zmniejszeniem powierzchni Teodorówki od strony północnej
część druga - południowa ściana nieistniejącego obiektu (z otworami na górze)
część trzecia - zamurowane wejście nieistniejącego obiektu.
Na tym zdjęciu najważniejsza jest część trzecia.

Oznaczenie interesującego fragmentu.

Najprawdopodobniej użyto tu cegieł mieszanych, jednak na trzech wypatrzyłem sygnaturę. Dwie z nich prezentuję poniżej.
Lucjan Kazimierz Granzow. Kawęczyn (w tym przypadku chyba bardziej pasuje Kawenczyn). I chyba nic więcej nie muszę o tych cegłach pisać.
Odnośnie przesunięcia północnej granicy. Nie pamiętam w którym to było roku. Pamiętam jednak wąski przesmyk pomiędzy Teodorówką i budynkiem Wiatraczna 3 oraz brak trawnika w tym miejscu.

Pozostał już ostatni fragment.

Brama wschodnia i do niedawna sklep (dawna stróżówka). Tu na cegłach nie wypatrzyłem niczego ciekawego.
Zaznaczam - na cegłach. Poza cegłami, jest tam kilka ciekawostek. Ale to już temat na oddzielną notkę.

Tak wygląda Teodorówka bez ceglanego komina.
Na wstępie pisałem, że do budowy użyto dwóch rodzajów cegieł. W wyniku wyburzeń, dobudowy, przebudowy zwiększyła się różnorodność cegieł jakie można wypatrzeć obecnie.

W czerwcu zeszłego roku tematem akcji GTWb było "Wspomnienie z dzieciństwa" . Opisałem wtedy swoje najsłodsze wspomnienie, jednak Teodorówka również by do tego tematu pasowała. Kiedy byłem jeszcze "bzdylem" :-) każdy spacer w tym miejscu wiązał się z zapachem świeżo wypieczonego pieczywa. Mam też inne wspomnienia. Przed świętami Bożego Narodzenia szedłem z mamą po pieczywo właśnie tam (nie tylko przed świętami). Przed sklepem ustawiała się gigantyczna kolejka (najdłuższa właśnie przed Bożym Narodzeniem, żadne inne święta nie generowały takich kolejek). Mama powoli przesuwała się coraz bliżej do miejsca upragnionych zakupów a ja krążyłem dookoła zabudowań. W tych wspomnieniach jest zapach pieczywa, śnieg, mróz oraz pełne ciepła i życzliwości rozmowy mamy z pozostałymi kolejkowiczami. Nie było żadnych kłótni, przepychanek. Czasami trafił mi się jakiś towarzysz, którego rodzic też stał w kolejce. Właśnie wtedy po raz pierwszy wypatrzyłem sygnatury MARJANÓW. Pozostałe umknęły mojej uwadze. Odkryłem je wiele lat później, już po przesunięciu północnej granicy i poszerzeniu przejścia pomiędzy Teodorówką i budynkiem Wiatraczna 3, a dwie dosłownie w ostatnich miesiącach.

Ostatnio dotarły do mnie niepokojące informacje na temat przyszłości "zabytku z blizną".
Pod koniec ubiegłego roku do Urzędu Dzielnicy Praga Południe wpłynął wniosek właścicieli nieruchomości, o wyrażenie zgody na rozbiórkę budynku mieszkalno-usługowego wraz z komórkami, usytuowanego na terenie przy ulicy Grochowskiej 224 w Warszawie.
Na chwilę obecną sytuacja wydaje się opanowana. 5 lutego 2013 roku Stołeczny Konserwator Zabytków odmówił rozbiórki obiektu, jednak mając w pamięci los praskiej parowozowni, fabryki Ogórkiewicza i Zagórnego przy ul. Krowiej czy choćby pobliskiej fabryki SITO (róg ul.Wiatracznej i ul.Paca) wcale nie jestem spokojny o dalsze losy Teodorówki.