O mnie

Moje zdjęcie
Warszawa, Mazowsze, Poland
Po prostu jestem.

piątek, 27 maja 2011

Zamknąć "im" usta...

Warszawa - 2011.05.26
Pomimo braku czasu, zmobilizowałem się do tej notki. Tak mną "zatrzęsło" w pewnym temacie.
Od dawna śledzę blogi warszawskich motorniczych.
Pirat Tramwajowy - http://pirat-tramwajowy.blog.pl
Krzycholandia - http://krzycholandia.blog.onet.pl
Obaj panowie opisują dobre i złe strony swojej pracy. Warszawskie realia sprawiają, że tych złych stron jest jednak więcej.
- działanie sygnalizacji świetlnej. Tyle było "ględzenia" o priorytecie dla komunikacji miejskiej. Co z tego wyszło widać codziennie na ulicach.
- blokowanie torowisk tramwajowych przez samochody. Tu występują dwie podstawowe kategorie, samochody blokujące tory na rondach i skrzyżowaniach kiedy to kierowcy wjeżdżają na powyższe bez możliwości kontynuacji jazdy oraz bezmyślnie parkujący przy torach w obrębie skrajni tramwajowej (mój najbliższy taki punkt to ul. Środkowa)
- dobiegający pasażerowie. Zapewne wielu z czytających ten tekst zdarzyło się, że tramwaj stał jeszcze na przystanku a drzwi były już zamknięte (przed sygnalizatorem) i "wredny" motorniczy nie otworzył Wam drzwi. Dlaczego? Dlatego, że za chwilę poda mu się "pionowa pałka" (zielone dla tramwaju). Jeżeli nie "wystartuje" od razu, może stracić fazę świateł i "złapie" opóźnienie. Ponadto wiele osób dobiega do już zamykających się drzwi, jest to bardzo niebezpieczne. Należy pamiętać, że motorniczy w lusterku ma ograniczoną widoczność, nie widzi co dzieje się w pewnej odległości od tramwaju, drzwi na skosach wagonów (przód i tył) są właściwie całkiem niewidoczne. Wiele osób (zwłaszcza starszych) kieruje się do pierwszych drzwi w pierwszym wagonie, ponieważ wydają im się najbezpieczniejsze. Jest to poważny błąd. Właśnie te drzwi, wbrew pozorom, są jednymi z najmniej widocznych. Ponadto w wagonach starszego typu (13N, 105Na oraz pochodne) druga para drzwi wyposażona jest w dodatkowe poręcze ułatwiające dostanie się do tramwaju osobom mniej sprawnym.
- sprzedaż biletów przez prowadzących pojazdy KM. Osobiście jestem za, ale... Ale tylko w godzinach późnowieczornych, w dni świąteczne, w miejscach gdzie nie ma innej możliwości. Kupno biletu u prowadzącego tramwaj, autobus KM powoduje opóźnienia oraz dekoncentrację. Opóźnienie to utrata premii dla kierującego, dekoncentracja może mieć fatalne skutki - http://pirat-tramwajowy.blog.pl/gdyby,15388001,n
- drzewka, krzaczki. Jest w Warszawie trochę takich miejsc, w których te elementy roślinne ograniczają widoczność. Jestem za jak największą ilością elementów roślinnych w mieście, jednak nie mogą one stwarzać zagrożenia w ciągach komunikacyjnych.
- "mili" pasażerowie. Nie twierdzę, że za pulpitami warszawskich tramwajów siedzą tylko same "aniołki", każdy ma coś "za uszami", jednak na przykładzie codziennych obserwacji stwierdzam, że większość sytuacji konfliktowych powodują pasażerowie.
- stan taboru. Temat rzeka. Nie jestem motorniczym (co już parokrotnie zaznaczałem) jednak zainteresowanie pojazdami szynowymi oraz ich znajomość, pozwala mi w pewnym stopniu orientować się w sytuacji. Napiszę krótko - "słodko" nie jest.
- infrastruktura. Głównie chodzi tu o tory (szyny, zwrotnice, krzyżownice). Zapewne wielu z Was widziało przy torach tramwajowych tabliczki "SZYNY PO NAPAWANIU". W skrócie - każda szyna ulega zużyciu (ścieranie boczne główki szyny przez ranty kół, powierzchnia toczna główki szyny ulega pewnym deformacjom), aby zachować ciągłość ruchu liniowego (wymiana szyn to już "grubsza" sprawa) w godzinach nocnych na warszawskie torowiska wyruszają brygady techniczne w celu napawania (mój wpis -"Nocne szyn spawanie"). W skrócie - napawanie polega na uzupełnieniu ubytków szyny poprzez nałożenie stopionego metalu na szynę z równoczesnym "przytopieniem" szyny. Po takim zabiegu szyna musi "się doszlifować". A to już załatwiają przejeżdżające przez takie miejsce tramwaje. Niestety, zanim szyna się doszlifuje, obowiązuje ograniczenie szybkości przejazdu. W wielu miejscach szyny są już tak "wyrobione", że odcinki te trzeba pokonywać z minimalną prędkością. Przykład - ostatnie wykolejenie na skrzyżowaniu Woronicza#Wołoska - to miejsce jest "szczególne" 1. http://www.km24.waw.pl/2009/06/10/wykolejenie-woronicza-woloska/ 2.http://www.km24.waw.pl/2010/04/04/wykolejenie-tramwaju-woloska-woronicza/ 3.http://www.km24.waw.pl/2011/05/23/wykolejenie-tramwaju-woloskaworonicza/
- ograniczenia prędkości bo.... Hiciorem dla mnie jest ograniczenie prędkości tramwajów na wiadukcie Mostu Poniatowskiego do 20 km/h. Aż mi się nie chce o tym pisać. Chętni niech sobie "wygooglają".
- rozkład jazdy. Następny temat rzeka. Właściwie skupia w sobie wszystko. Działanie sygnalizacji, dobiegających pasażerów, kierowców blokujących torowiska, sprzedaż biletów przez motorniczych, stan torowisk. Połączenie rozkładu jazdy i pozostałych elementów powoduje sytuacje, które na niewtajemniczonych mogą sprawiać wrażenie, że ogół motorniczych to: chamy, ludzie niezrównoważeni, samobójcy, malkontenci, złośliwcy itd. itp. Dla motorniczych punktualna jazda to pieniądze. To jest ich praca (często też pasja). Kto z nas nie stara się wykonywać swoją pracę tak, aby uzyskać jak największe dochody? Motorniczowie rozliczani są z punktualności kursów. A nad całością KM w Warszawie "czuwa" ZTM. Ja mam swoje zdanie na temat ZTM-u ale wolę o tym nie pisać bo musiałbym zaznaczyć, że "Blog ten zawiera treści niecenzuralne".

O takich bolączkach swojego zawodu piszą warszawscy motorowi. Czasami dorzucą garść informacji technicznych, które z łatwością można znaleźć w Internecie. Ponadto na różnych forach można (było) spotkać się z podobnymi wpisami. I komuś się to nie spodobało. Najpierw zaskoczyło mnie, że znikają wpisy na forach, potem na blogu "Pirat Tramwajowy" pojawił się taki wpis - http://pirat-tramwajowy.blog.pl/ludzie-blogi-pisza,15378817,n. a ja na jednej z pętli (żeby było śmieszniej autobusowej) znalazłem taki "kwiatek":

I właśnie to mną tak "zatrzęsło". Ciekawi mnie Wasze zdanie.
PS. Nie znam osobiście Pirata, nigdy nie mieliśmy okazji zamienić nawet jednego słowa. Z autorem "Krzycholandii" również.
PS2. Przepraszam wszystkich którzy do mnie zaglądają, że się nie odzywam, nie odpowiadam na komentarze, nie komentuję. Jeszce miesiąc i wszystko powinno wrócić do "normy" :-) .


update:

Tak zatytułowany jest biuletyn. Wynika z tego, że wszyscy piszący o bolączkach tramwajowych w Warszawie, byli "na niewłaściwych torach". Coś mi to przypomina - jakby "jedyna słuszna prawda" czy coś takiego...

5 komentarzy:

  1. Proponuję w ramach usprawniania atmosfery w warszawskich tramwajach umyć PUBLICZNIE wszystkich śmierdzących z rana pasażerów a tych, którzy (mimo zakazu palenia na przystankach) rzucają peta na ziemię i wdmuchują resztki dymu do środka pojazdu - rozstrzelać.

    A tak przy okazji: są pewne grupy zawodowe, narażone na krytykę. Są to np. służby miejskie: straż miejska, policja, kierowcy pojazdów (sam mam jakieś tam zastrzeżenia, wiadomo), ale także kontrolerzy biletów w transporcie miejskim, którzy atakowani są za to, że są. Naprawdę podziwiam tych ostatnich, ja bym nie wyrobił.

    Natomiast ZTM to instytucja, która powinna być wchłonięta przez CSW, przynajmniej w obecnym stadium.

    OdpowiedzUsuń
  2. pozdro !! krzycho77 - więcej nic nie mogę ...ech

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakkolwiek by na to nie patrzeć jest to zwykłe sk**syństwo, spowodowane tym, że ta banda darmozjadów po prostu się boi.
    Naprawdę miło jest nie pracować w Warszawskiej Komunikacji. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz jak jest. Bywałeś, jeździłeś. To, co da/dało się poczytać i tak jest bardzo "ukulturalnione". Bo...gdyby tak chcieć napisać całą prawdę...opisać to, co jeszcze nie zostało napisane...
    Uważam, że na blogach i forach, to i tak spokojnie jest. Wielu, wbrew temu co pisze "biuletyn" - naprawdę skrzętnie skrywa tajemnice...

    OdpowiedzUsuń
  5. Tramwajowe blogi podczytuje od dawna, na pewno dzięki temu inaczej traktuję motorniczych. Ale też nigdy na nich specjalnie nie utyskiwałam. Bilety kupuję w biletomatach, albo w ostateczności jadę na gapę, w godzinach szczytu kanary nie jeżdżą, a w niedzielę w tramwajach pusto to i można kupić. No ale właśnie, odkąd pojawiły się biletomaty, to już nie mój problem :)

    A ten biuletyn to skurwysyństwo pierwszej wody, mocne słowo ale nie przychodzi mi do głowy mniej wulgarne.

    OdpowiedzUsuń